Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.
u mnie na osiedlu też są mirabelki. gałęzie uginają się pod ich ciężarem. szkoda tylko, że przy drodze szybkiego ruchu. taka strata.
OdpowiedzUsuńU nas mirabelki dopiero się zaczynają. Uwielbiam patrzeć na nie, gdy są już zółciutkie i na ich obfitość. Moje osiedle usytuowano w dawnym sadzie, dlatego i wiśnie i czereśnie i porzeczki, no i oczywiście jabłka, a także orzechy włoskie. Nie mówiąc o owocach róży, w których jestem zakochana.
Usuń