Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.

środa, 13 czerwca 2012

Znowu na Ursynowie




A więc po pierwsze - kasztanki.
A po drugie - LIPA!!!



I jeszcze - po trzecie - trochę innego kwiecia.








2 komentarze:

  1. Też lubię takie kasztanki. Gorzej z zebraniem jesienną porą miliona dorosłych, że by wiosną nie zobaczyć stu tysięcy młodych kasztanowców w ogrodzie. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas dzieciaki pilnie zbierają:)

    OdpowiedzUsuń