Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.

piątek, 23 marca 2012

A po południu





Po południu owada nie stwierdziłam. Pewnie gdzieś poszedł. Te paproszki, które teraz widać u góry, to rzeczywiście paproszki.














Stwierdziłam natomiast ZAZIELENIENIA! Po prawej u góry.


















Tu takie ujęcie, by było widać macierzystą gałązkę.














U sąsiada sytuacja wygląda tak:















A to suche coś. Spodobało mi się.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz