Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.
sobota, 17 marca 2012
Nowa perspektywa
Dzisiaj miałam szczęście. Przybrało ono postać sąsiadki, która właśnie przeprowadzała nieopodal wiosenne prace ogrodowe i która wielkodusznie pożyczyła mi... uwaga, uwaga... STOŁEK.
Ten pospolity acz przydatny sprzęt, po ustabilizowaniu go na nierównej powierzchni skweru osiedlowego posłużył mi do... wejścia nań.
Tym samym ja i Pąk mogliśmy spojrzeć sobie... hmm... w oczy.
W każdym razie mogłam zobaczyć go i sfotografować z innej strony.
I oto efekty.
W zasadzie powinnam nosić ze sobą małą składaną drabinkę.
Dziś było ciepło, ale Pąk jest jeszcze ostrożny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
każdy pąk kiedyś pęka. Pęknie i ten. A my sobie cierpliwie poczekamy....
OdpowiedzUsuń