Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Pąk poranny i forsycja




2 komentarze:

  1. u nas forsycje już przekwitły :(
    zazdroszczę Ci, że wciąż możesz nimi cieszyć oko.

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, że wątłe dosyć w tym roku. Wcześniej chciały bowiem kwitnąć w grudniu, zwiedzione ciepłem, i odrobinę przemarzły.

    OdpowiedzUsuń