Sądzę, że Pąkowi ten blog się należy. Po pierwsze dlatego, że jest jeden, jedyny. Po drugie - chciałabym na chwilkę podważyć nasz, mój, ludzki stosunek do Pąka jako elementu świata wokół nas. Świata, w którym "kondycjonujemy" przyrodę, mierząc ją naszymi kategoriami. Pąk jest o tyle, o ile jest przydatny, choćby jako metafora, tworzywo do porównań czy zwiastun czegoś. W naszych oczach nie istnieje sam dla siebie.
Oczywiście, nie wiem, czym jest istota bycia Pąkiem. Nie mogę wiedzieć. Ale mogę wejść w relację, relację, której by nie było, gdyby nie on. W tym sensie oddaję mu jego podmiotowość.
I pokażę go w jego działaniu.
Jesteście ciekawi?
Ja jestem.

sobota, 14 kwietnia 2012

Po południu w słońcu. I zagadka




Zagadka na początek. Co to za gatunek roślinności osiedlowej?
Kto wie?













A Pąk - w sposób nieco... kleisty - zaczyna rozchylać łupinki.
Jego kuzyni z sąsiednich drzew tego gatunku już to zrobili.
Nie mówiąc już o tych z sąsiedniego skwerku. Ci wyprzedzili nas na całej linii.


Ale to przecież nie wyścigi.
Nasz Pąk ma prawo rozwijać się we własnym tempie.

A zresztą, może on chce utrzymać czytelników dłużej w niepewności i dlatego celowo spowalnia akcję.

Niezależnie od okoliczności, ma moje wsparcie, we wszystkim, co robi.
O!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz